Odpowiedzialność prawna użytkownika drona

W Wielkiej Brytanii niecałe 2 lata temu miał miejsce poważny wypadek. 18 miesięczny chłopczyk został uderzony śmigłem po tym, jak znajomy jego rodziców utracił kontrolę nad dronem. Chłopiec stracił oko.

Niestety, nie jest to wymyślona historia, a wciąż rosnąca popularność dronów musi za sobą nieść więcej takich wypadków.

Latając RPA musisz mieć świadomość swojej odpowiedzialności za szkody, jakie (świadomie lub nie) wyrządzisz. W tym wpisie opisałem zasady, jakich należy się trzymać, żeby latać zgodnie z prawem. Dziś postaram się wyjaśnić kiedy i za co będziesz odpowiadać cywilnie – odpowiedzialnością karną zajmę się później.

Ogólne zasady odpowiedzialności cywilnej

Najpierw trochę teorii, bardzo skrótowej. W prawie cywilnym wyróżniamy dwie główne zasady odpowiedzialności:

  • Zasada winy – czyli odpowiedzialny jest ten, kto „ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę”. Wina jest wtedy, gdy działamy bezprawnie i jesteśmy w stanie odpowiadać za swoje zachowania (czyli nie jesteśmy np. dzieckiem albo osobą niepoczytalną). Bezprawność ma miejsce wtedy, gdy nie stosujemy się do przepisów – np. tych, o których pisałem we wspomnianym wcześniej artykule.
  • Zasada ryzyka – tutaj odpowiedzialny za naprawienie szkody jest nawet ten, kto działa zgodnie z prawem, ale przepisy kodeksu cywilnego traktują go jako „profesjonalistę”, który ma większą wiedzę i w związku z tym musi ponosić większą odpowiedzialność. Zawsze musi obowiązywać jakiś konkretny przepis ustawy, który „zwiększa” odpowiedzialność.

Kwestia odpowiedzialności cywilnej ma znaczenie, ponieważ wiąże się czasami z bardzo wysokimi kosztami. Za poważne uszkodzenie zdrowia albo śmierć możemy być ciągani do zapłacenia kilkusettysięcznych odszkodowań (już poza problemami karnymi).

Odpowiedzialność operatora RPA za szkody na ziemi

RPA są statkami powietrznymi, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Podlegają również ustawie Prawo lotnicze, w której mamy art. 206. Zgodnie z nim, do odpowiedzialności użytkownika statku powietrznego (a więc i operatora RPA) stosuje się takie same przepisy, jak do użytkownika każdego pojazdu mechanicznego – czyli odpowiada na zasadzie ryzyka. Przepis wprost odsyła nas do art. 436 i 435 Kodeksu cywilnego, czyli jeżeli wyrządzimy komuś szkodę to odpowiadamy co do zasady zawsze, chyba że:

  • Szkoda powstała wyłącznie w wyniku działania siły wyższej (np. niespodziewana i gwałtowna wichura, która zwiała naszego drona mimo zachowania wszelkich zasad bezpieczeństwa) albo
  • Wyłączna wina poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie odpowiadamy.

Nie ochroni nas fakt, że latamy bezpiecznie, zgodnie z przepisami itp. Jest to bardzo restrykcyjne podejście i w razie wypadku ciężko będzie nam uwolnić się od obowiązku zapłaty odszkodowania, ale nie jest to niemożliwe.

Załóżmy chociażby sytuację, kiedy spokojnie latamy sobie na łące, a ktoś podbiega i zabiera nam kontroler, albo przeszkadza nam w sterowaniu na tyle, że nie możemy kontrolować lotu – oczywista sytuacja wyłączająca naszą odpowiedzialność (działanie osoby trzeciej), chociaż dalej jesteśmy operatorem.

Ciekawiej będzie kiedy np. latamy w bezpiecznym miejscu, ale podchodzi zainteresowany pan, który chce z bliska pooglądać nasze podniebne wyczyny. Oczywiście trzeba przestać latać i powiedzieć mu grzecznie, żeby się oddalił. Ale on nie zawsze musi nas posłuchać – co wtedy? Możemy albo odejść, ale przecież nikt nie może ograniczać korzystania z naszej własności. W takiej sytuacji można np. uświadomić dokładnie pana o możliwych konsekwencjach uderzenia dronem i wrócić do latania. W razie wypadku prawdopodobnie i tak możliwe będą konsekwencje prawne, ale możemy się bronić. Chociażby wspomnianymi przepisami o własności.

Z drugiej strony – będziemy odpowiadać za szkodę, jeżeli np. latamy zgodnie z przepisami 50 m od parkingu, żadnych zabudowań, osób. Ale wieje wiatr (nie gwałtowna wichura), który na tyle mocno uderzył w nasz RPA, że ten spadł na samochód. Albo wypadek zdarzył się przez utratę kontroli nad dronem. Wtedy bardzo ciężko będzie nam uciec od odpowiedzialności – nie są to raczej okoliczności nadzwyczajne i powinniśmy je przewidywać. Oczywiście o wszystkim zdecyduje sąd, ale lepiej mieć tę świadomość.

wypadek dron.jpeg

Odpowiedzialność za zderzenie w powietrzu

Inaczej wygląda kwestia odpowiedzialności za zderzenie się naszego RPA (czyli statku powietrznego) z innym statkiem powietrznym (samolotem, balonem, dronem itp.). Tutaj odpowiadamy na zasadzie winy – jak kierowcy zderzających się samochodów. Wina będzie wtedy, kiedy naruszymy przepisy. W razie zderzenia z innym statkiem powietrznym niż RPA zazwyczaj to my będziemy odpowiedzialni, ponieważ operator drona ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa każdemu innemu statkowi powietrznemu.

Możemy się bronić, jeżeli np. samolot miał przelotową wysokość poniżej 150 m i nie mieliśmy możliwości go zauważyć.

W przypadku zderzenia dwóch RPAs, kluczowe będzie, kto do zderzenia doprowadził, oczywiście naruszając przepisy i zdrowy rozsądek.

I na koniec

Jak widać sprawa odszkodowań nie jest prosta ale moim zdaniem bardzo istotna. Pamiętajcie, że odpowiedzialność za szkody na ziemi wchodzi też wtedy, gdy nasz RPA spada na dom, samochód czy nawet pole uprawne.

I na koniec moja refleksja – RPA są nową dziedziną, za którą jeszcze nie nadążyły przepisy. Natomiast prawo odszkodowawcze ma to do siebie, że liczy się każdy niuans[1], każdy szczegół i drobiazg. W zależności od nich sąd wyda wyrok.

Możecie być pewni, że osoby poszkodowane zostaną „złowione” przez prawników od wyciągania jak najwyższych odszkodowań. Póki co sądy jeszcze nie wypracowały linii orzeczniczej, sędziowie nie znają specyfiki działania dziedziny. Możemy pomóc im ją wypracować.

__________________________________________________________________________

[1] Np. przy odszkodowaniach za wypadki samochodowe, dla Sądu Najwyższego decyzja o tym, czy otwarcie drzwi w zaparkowanym samochodzie było „ruchem pojazdu mechanicznego” miała znaczenie o zasądzeniu wysokiego odszkodowania

 

6 uwag do wpisu “Odpowiedzialność prawna użytkownika drona

  1. „Możemy albo odejść, ale przecież nikt nie może ograniczać korzystania z naszej własności. W takiej sytuacji można np. uświadomić dokładnie pana o możliwych konsekwencjach uderzenia dronem i wrócić do latania.”
    Proszę trochę poważniej. Korzystanie z naszej własności w tym wypadku oznacza latanie statkiem powietrznym a czy nam się podoba czy nie – w nim ogranicza nas konieczność do bezwzględnego zastosowania się do obowiązujących przepisów lotniczych. Żadne uświadomienie starszego pana nas z tego nie zwalnia. Nie tylko nadal nie możemy stwarzać dla niego zagrożenie, my też nie możemy w żaden sposób ograniczać jego wolność osobistą zabranianiem mu spacerować gdzie tylko mu się zechce tylko dla tego, że chcemy tam sobie polatać.
    „Załóżmy chociażby sytuację, kiedy spokojnie latamy sobie na łące, a ktoś podbiega i zabiera nam kontroler, albo przeszkadza nam w sterowaniu na tyle, że nie możemy kontrolować lotu – oczywista sytuacja wyłączająca naszą odpowiedzialność….”
    Czy tak samo mogły by się bronić linie lotnicze? Leciał sobie pilot Boeinga, ale podbiegł pasażer (zainteresowany dziadek, dziecko, lub samobójca) i przeszkadzał mu tak, że nie mógł kontrolować lotu… Samolot z pasażerami się rozbił i zabił 20 tysięcy osób na stadionie na który spadł … ale nasza odpowiedzialność jest wyłączona – bo to działanie osoby trzeciej?
    Tak samo jak piloci innych statków powietrznych mamy i my obowiązek zabezpieczyć się przed taką sytuacją – latając albo w bezpiecznym miejscu, albo zawsze w towarzystwie kolegi, spottera czy bodyguarda. Modelarzy lotniczy stosują się do tego od zawsze.

    Polubienie

    • „Czy tak samo mogły by się bronić linie lotnicze? ”

      Oczywiście, że TAK. Czy linia lotnicza miałaby odpowiadać za katastrofę wynikającą z zamachu terrorystycznego, jeżeli zachowała wszelkie wymagane procedury? Na tym polega rozkład odpowiedzialności cywilnej. Atak terrorystyczny to jest to samo, co przejęcie siłą modelu/drona – czyli bezprawne pozbawienie operatora władania.

      Pozdrawiam i dzięki za komentarz
      MD

      Polubienie

      • Sedno w tym: „jeżeli zachowała wszelkie wymagane procedury”. Na przykład nie wpuszcza do kokpitu nikogo, kto mógł by pilotowi przeszkadzać. To samo dotyczy operacji lotniczych z dronem. Obowiązkiem operatora jest zapewnić stała kontrolę nad statkiem powietrznym i kontakt wzrokowy. Nie ma zwolnienia go z obowiązków i odpowiedzialności w sytuacji w której „ktoś mu przeszkadza”. Nie może być zwolniony z odpowiedzialności dla tego, że pijany dziadek go zagaduje i chce sobie polatać, lub gdy jakaś kobieta uważa, że ja podglądał i wpada w furie, pyskuje i przepycha się – ani gdy podejdzie strażnik miejski i każe się natychmiast wylegitymować. Minimalną procedurą jest mieć przy sobie kogoś, kto w razie potrzeby komunikuje z otoczeniem i pomaga operatorowi w bezpiecznym ukończeniu lotu.
        Podkreślam, że rozmawiamy o sytuacji która tak samo jak wichura nie jest dziś okolicznością nadzwyczajną i powinniśmy ją przewidywać. To zdarza się codziennie i często może eskalować. Czymś innym będzie oczywiście atak specjalizowanej jednostki NAVY SEALS lub uzbrojonych po zęby terroristów.
        Proszę się odnieść także do kwestii:
        „nikt nie może ograniczać korzystania z naszej własności” – jeżeli to korzystanie oznacza działania podlegające przepisom lotniczym. Czy faktycznie pan uważa, że wystarczy uświadomić rodzinkę rozkładająca się na plaży o konsekwencjach uderzenia dronem i możemy (zwolnieni z odpowiedzialności) wracać do latania im nad głową?

        Polubienie

  2. Oczywiście, że muszą zostać zachowane procedury, takie są określone m.in. w zał 6 i 6a do rozporządzenia z 7 września 2016. Tyle, że nie ma w przepisach nic o konieczności obecności dodatkowej osoby, która będzie nas pilnowała – chyba, że ich nie znam.

    Co do rodzinki – mam wrażenie, że nie do końca mnie Pan zrozumiał. Chodziło mi o kogoś, kto mimo naszych próśb uporczywie nie chce odejść, nie o kogoś kto po prostu sobie „leży”

    MD

    Polubienie

  3. 1. Operator ponosi pełna odpowiedzialność i to jego sprawa czy ma bodyguarda, czy siedzi w czołgu lub zbuduje wokół siebie płot elektryczny z polem minowym. Faktem jest, że ludzie się zawsze interesują, zawsze podchodzą i pytają o zasięg, czas lotu, koszty – jedni nastawieni pozytywnie, inni od reki pyskują. To są sytuacje z którymi spotkał, lub spotka się każdy, sytuacje z którymi operator niestety MUSI się liczyć. Jego obowiązkiem jest zabezpieczyć, by i w takiej sytuacji nie stworzył zagrożenie. Sam fakt udziału innej osoby nie może być traktowany automatycznie jako wyłączenie nas z odpowiedzialności.
    2. Jeżeli ktoś mimo naszych uporczywych próśb nie chce odejść – obojętnie czy leży, chodzi, pływa lub tańczy – NIC NAS NIE UPRAWNIA do kontynuowania lotów sprzecznych z obowiązującymi przepisami. Na pewno nie uprawnia nas do tego ani uświadamianie osób ani prawo do użytkowania swojej własności.
    Do lotów powrócić możemy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy z powrotem zachowujemy wymaganą odległość.

    Szanuje bardzo Pana działalność w temacie, ale jako prawnik nie może pan pozwalać na tak luźną interpretacje prawa. Drony są ogólnie dostępne a masa ludzi w niewiedzy nadal uważa, że odpowiedzialność za spowodowane szkody ponosi producent urządzenia, bo zrobił „słabe łącze”. Albo instalator nagłośnienia koncertu na rynku – bo zakłóciło ono pracę drona (prawdziwa sytuacja z Wrocławia) a za chwilę ktoś powie, że odpowiedzialny jest Zdzichu, który do mnie zadzwonił, telefon mi się przełączył i straciłem podgląd.

    Polubienie

  4. Wiadomo, wszystko trzeba robić z rozumem, w końcu może chodzić o czyjeś życie. Ale nie każdy prawnik będzie miał zawsze zachowawcze podejście do tematu. Moje stanowisko jest takie jak przedstawiłem we wpisie, ale oczywiście rozsądek na pierwszym miejscu.

    Pozdrawiam
    Mikołaj

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do mikolajdoskocz Anuluj pisanie odpowiedzi